środa, 7 czerwca 2017

Wycieczka w góry – Wielka Czantoria


Wczesna pobudka to nie zawsze coś dobrego, jednak dla nas (6 osób) ten poranek był początkiem jednodniowej wyprawy. Nasze spotkanie zaczęło się na Dworcu Kolejowym w Gliwicach, na którym wsiadaliśmy do pociągu, jadącego w stronę Ustronia Polany. Kolejnym punktem naszej wycieczki był wjazd wyciągiem na Czantorię Wielką (995 m n.p.m.). Pomyśleć by można, że to już koniec wyprawy, bo przecież już stoimy na szczycie. Ależ oczywiście, że trzeba było teraz jeszcze zejść.
Wędrówka minęła nam bardzo wesoło przy śmiechu i rozmowach. Nie zabrakło oczywiście postoju na małe co nieco. Rozkoszując się górskim obiadkiem, popijając gorącą czekoladą, z żalem ruszyliśmy w dalszą drogę…
Przeszliśmy przez Soszów, Cieślar, nie mogło zabraknąć także Stożka Małego. Wreszcie zeszliśmy do Wisły Dziechcinki. W ten oto sposób dobiegła końca nasza piesza wędrówka, jednak to nie był koniec wyprawy. Przecież czekały nas jeszcze 3 godziny jady pociągiem i niespodziewane spotkanie bardzo miłego pana (w tym miejscu: ślemy pozdrowienia).
Cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy. Czekam na kolejną, taką wspaniałą podróż. Dziękujemy pani Grażynie Mordze za organizację i poświęcenie czasu specjalnie dla nas.


Martyna Lissek, kl. 3aG 










środa, 2 listopada 2016

Koło turystyczno-krajoznawcze rusza w teren


Dnia 24 września w sobotę została zorganizowana przez Panią Grażynę Morgę wycieczka do Bielska Biała.
Dokładnie o 8.00 wszyscy zebraliśmy się na dworcu PKP w Gliwicach, gdzie zaraz potem wyjechaliśmy do Katowic, a z Katowic do Bielska. O 10.00 na miejscu zdążyliśmy na autobus i wjechaliśmy kolejką liniową na Szyndzielnię. Szliśmy czerwonym szlakiem do schroniska „Klimczok” pod Magurą. I tam zjedliśmy coś rozgrzewającego i odpoczęliśmy. Przed dalszą drogą nasz kolega Piotr opowiedział nam parę ciekawostek o Bielsku Białej. Gdy już wszyscy byli gotowi, wyruszyliśmy dalej, tym razem zielonym szlakiem przez Przełęcz Kołowrót i żółtym szlakiem na przełęcz Sipa pod Kozią Górą. Następnie zeszliśmy do Olszówki Dolnej, gdzie znów udało nam się zdążyć na autobus, który zawiózł nas na dworzec PKP. Tam, czekając na pociąg, kupiliśmy sobie ciepłe jedzenie i picie i pojechaliśmy do domu, gdzie byliśmy około 19.00.

Relacjonowała Kaja Gwiaździńska, kl. II gimnazjum
















poniedziałek, 14 marca 2016

Wisła



Dnia 30 stycznia 2016 roku kółko turystyczne z Żernicy pod opieką pani Grażyny Morgi wybrało się na jednodniową wycieczkę do Wisły.
O godzinie 8.00 wszyscy spotkaliśmy się na dworcu w Gliwicach. O 8.26 wsiedliśmy do pociągu Kolei Śląskich, który jechał bezpośrednio do Wisły. Wszyscy usiedliśmy wspólnie, więc podróż minęła nam miło, szybko i przyjemnie. Po godzinie 11.00 byliśmy już na miejscu. Na początku poszliśmy na rynek miasta, gdzie wysłuchaliśmy jego historii. Następnie zobaczyliśmy Adama Małysza i jego trofea zrobione z białej czekolady. Później udaliśmy się do najsłynniejszej cukierni miasta, czyli Janeczki. Tam mogliśmy zjeść coś słodkiego oraz napić się czegoś gorącego. Po przerwie poszliśmy na długi spacer wzdłuż rzeki Wisły, która tędy przepływa. Po drodze robiliśmy sobie zdjęcia, zwiedziliśmy amfiteatr, gdzie znajdował się pomnik prof. Stanisława Hadyny, który był polskim kompozytorem i pisarzem, oraz założycielem i wieloletnim kierownikiem artystycznym Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Następnie podziwialiśmy różne zabytki Polski, które były zrobione z różnego rodzaju kamieni. Po spacerze udaliśmy się na długo oczekiwany obiad. Nasz wybór wypadł na restaurację z kebabami. Po smacznym obiedzie poszliśmy kupić sobie oscypki, korbacze, warkoczyki i różne rodzaje serów góralskich. Później znów wybraliśmy się na spacer. Jednakże nagle zaczął wiać silny wiatr, więc weszliśmy do sklepu sportowego. Tam spotkaliśmy miłego pana, z którym przyjemnie rozmawialiśmy. Dokończyliśmy nasz spacer wzdłuż Wisły. Pod koniec spaceru pani pokazała nam Pałacyk Myśliwski Habsburgów z XIX w, który został tu przeniesiony w 1987 roku z polany Przysłop. Obecnie służy jako siedziba wiślańskiego oddziału PTTK i jest wykonany w typowo góralskim stylu.
O 15.56 mieliśmy pociąg powrotny do Żernicy. Ta podróż również przeminęła nam dość szybko i zabawnie. Punktualnie o godzinie 19.01 przybyliśmy do Gliwic. Tam podziękowaliśmy za fajną wycieczkę, którą przyjemnie będziemy wspominać i pełni dobrych wrażeń wróciliśmy do domów.

Relacjonowała Martyna Polok












czwartek, 21 stycznia 2016

Tatry



Dnia jedenastego września grupa uderzeniowa żernickiego koła turystycznego, pod opieką Pani Morgi, Pana Grabowskiego oraz Pana Przewodnika Macieja Siuduta wyruszyła w Tatry.
Było już późne popołudnie, gdy żegnaliśmy Gliwice i po parogodzinnej jeździe dotarliśmy do Murzasichle, gdzie mieliśmy spędzić pierwszą noc naszej wycieczki. Z racji zmęczenia podróżą, wieczór dla nas trwał dość krótko i szybko położyliśmy się spać.
Kolejnego dnia zjedliśmy pyszne śniadanie, a po nim dojechaliśmy busem na Wierch Poroniec, z którego miała rozpocząć się nasza wycieczka. Z Wierchu Poroniec dotarliśmy na Rusinową Polanę, gdzie mogliśmy spróbować tatrzańskich oscypków. Podczas drogi Pan Maciej opowiadał nam o otaczających nas górach - ich faunie, florze i procesach zachodzących w tych wielkich ekosystemach. Z Rusinowej Polany najpierw wspięliśmy się po schodach, około 150 metrów w górę, i dalej po płaskim terenie dotarliśmy do Gęsiej Szyi - skały będącej punktem widokowym, gdzie zarządzono kolejny postój. Siedząc na Gęsiej Szyi, obserwowaliśmy potężne szczyty i próbowaliśmy zapamiętać ich nazwy, o których opowiadał nam Pan Maciej. Przedostatnim etapem naszej wędrówki tego dnia było przejście do Doliny Suchej Wody Gąsienicowej, gdzie czekało na nas bardzo zatłoczone schronisko Murowaniec i wyczekiwany, ostatni już tego dnia, wypoczynek. Zeszliśmy Doliną Suchej Wody do Brzezin, gdzie czekał już na nas Pan Grabowski z samochodem, którym odwiózł nas do Murzasichle. Mimo zmęczenia całodziennym marszem, po kolacji obejrzeliśmy film, po którym poszliśmy spać, bo następnego dnia czekała nas kolejna wycieczka.
W niedzielę wstaliśmy wcześnie, bo musieliśmy spakować nasze rzeczy. Gdy wszyscy się z grubsza oporządzili, pojechaliśmy do kościoła. Następnie zapakowaliśmy plecaki do auta i, po zjedzeniu śniadania, pojechaliśmy do Kuźnic, skąd ruszyliśmy w Tatry. Weszliśmy na szlak obok dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch i w ten sposób rozpoczęliśmy pierwszy etap wędrówki tego dnia. Szliśmy malowniczą Doliną Jaworzynką, była piękna pogoda i wszystkim towarzyszył dobry nastrój, a potem zaczęliśmy podchodzić pod górę. Weszliśmy na Przełęcz między Kopami, z której mieliśmy wspaniały widok na Zakopane, Gorce, Pieniny, a nawet Beskid. Później zeszliśmy z przełęczy na Halę Gąsienicową i zostawiliśmy większość naszych rzeczy w schronisku. Po chwili odpoczynku wyszliśmy z Murowańca i zaczęliśmy wchodzić w górną partię Doliny Suchej Wody. Dotarliśmy nad Czarny Staw Gąsienicowy, spod którego miała się rozpocząć nasza wspinaczka na Kościelec. Mimo zapewnień Pana Macieja, że szlak jest banalny, pewną rzeczą było, że to właśnie najtrudniejszy etap naszej wycieczki. Najpierw w stosunkowo krótkim czasie zdobyliśmy Mały Kościelec (1886 m n.p.m.) i weszliśmy na Przełęcz Karb, skąd zobaczyliśmy nasz cel. Wydawał się być bardzo blisko nas, lecz później okazało się to złudzeniem. Wchodzenie na szczyt tym razem było długie i czasami wcale nie takie łatwe. Zdarzały się miejsca, gdzie najzwyczajniej w świecie szliśmy kamienistą ścieżką, około dwa tysiące metrów nad poziomem morza, lecz zdarzały się i takie, gdzie dosłownie wdrapywaliśmy się po skałach w górę. Słońce zaczęło już zachodzić, gdy znaleźliśmy się na szczycie. Zdobyliśmy wielki szczyt, znajdujący się w Tatrach Wysokich, mający 2155 m n.p.m. Kościelec. Niestety nie mogliśmy się długo cieszyć tą chwilą, gdyż chcieliśmy wrócić do schroniska przed zmrokiem, a trzeba było zejść na Przełęcz Karb tą samą drogą. Niestety, mimo pośpiechu, gdy zeszliśmy do doliny, słońce zaszło, lecz mimo to bardzo przyjemnie wracało się do schroniska. Tego wieczoru wszystko nas bolało i odczuwaliśmy zmęczenie, lecz przez niesamowite rzeczy, które zrobiliśmy tego dnia, nikomu nie chciało się spać. Był jeszcze jeden powód - następny dzień miał być dniem powrotu do domu, z czym nie mogliśmy się pogodzić.
Ostatniego dnia wyszliśmy ze schroniska rankiem, by skierować się ponownie w kierunku Przełęczy między Kopami, a następnie do Zakopanego, gdzie stał samochód. Następnie obejrzeliśmy Kaplicę w Jaszczurówce i poszliśmy na ostatni już krótki spacer w Tatry. Pan Maciej pokazał nam Wywierzysko Olczyskie, czyli źródło, z którego wypływają ogromne ilości wody. Później wróciliśmy do samochodu i nie pozostało nam nic innego, jak po raz kolejny wrócić do domu...
Ta wycieczka była wspaniałym przeżyciem i nie mogę się doczekać, kiedy ponownie odwiedzę Tatry.


Relacjonował Kacper Suchanek






















piątek, 11 grudnia 2015

Stożek



Jesienne krajobrazy w paśmie Czantorii i Stożka
Dnia 10.10.2015, została zorganizowana wycieczka do Wisły Głębce. Rozpoczęła się zbiórką na dworcu kolejowym w Gliwicach, o godzinie 6.00. Pierwszym pociągiem (z Gliwic do Katowic) jechaliśmy ok. 45min. Natomiast z Katowic do Wisły o wiele dłużej. Celem wycieczki było zdobycie takich szczytów jak: Stożek Wielki (979.m.n.p.m), Stożek Mały ( 843.m.n.p.m), Kiczory (990.m.n.p.m) oraz Cieślar (920.m.n.p.m).
Po pokonaniu wszystkich szczytów, mieliśmy okazję zjedzenia posiłku. Niekoniecznie góralskiego, lecz wszyscy byli zadowoleni. Z ostatniego pokonanego szczytu zjechaliśmy wyciągiem kanapowym, chociaż niektórzy byli nieco przestraszeni wysokością, to wszyscy bez problemu zjechaliśmy na dół. Niestety nie zdążyliśmy zwiedzić centrum Wisły lecz i tak wszyscy byli zadowoleni z wycieczki.
Na koniec, czekając na pociąg, wysłuchaliśmy najważniejszych i najciekawszych informacji o Wiśle. W Katowicach czekając na drugi pociąg mieliśmy wolną chwilę spędzoną głównie na jedzeniu w Galerii Katowickiej. Około godziny 21.00 wróciliśmy do Gliwic i stamtąd każdy pojechał do domu.


Relacjonował Maciek Marzec :)




                       

Noc Naukowców 2.0

17 października grupa uczniów z klasy IIa gimnazjum i koła turystycznego wzięła udział w kolejnej edycji „Nocy Naukowców Politechniki Śląskiej. 
Uczniowie mogli się wcielić w rolę producenta filmowego i zamodelować własną scenę z wykorzystaniem specjalistycznego oprogramowania. Nauczyli się jak w kilka minut stworzyć krajobraz przy użyciu geometrii fraktalnej, który będzie przypominać fotografię rzeczywistego krajobrazu. Każdy uczestnik otrzymał elektroniczny imienny certyfikat z wygenerowanym przez siebie obrazem.
Uczniowie uczestniczyli również w warsztatach na Wydziale Architektury prowadzonych autorską metodą opracowaną w oparciu o doświadczenia zdobyte na Uniwersytecie Stanford. Uczestnicy poznali etapy procesu projektowania zgodnego z zasadą „design thinkingˮ, która polega na poznaniu pragnień i marzeń ludzi, uczy opisywania i rozmawiania o nich i wreszcie stworzenia upragnionego przedmiotu.
Wszyscy uczestnicy tegorocznej edycji w radosnych nastrojach wrócili do domu. Czekamy na kolejne przeżycia w przyszłym roku.




 Grażyna Morga

niedziela, 1 listopada 2015

Zwardoń

Powitanie lata

W dniach 19.06 - 21.06 udaliśmy się na trzydniową wycieczkę w góry do Zwardonia - Laliki. Zbiórka była o 15.00, następnie poszliśmy na peron i o 15.30 zjawił się nasz pociąg. Jechaliśmy z Gliwic do Katowic, gdzie była przesiadka i dalej do Zwardonia. Podróż trwała niecałe cztery godziny. Wychodząc z pociągu podziwialiśmy piękny krajobraz górski. Droga z przystanku do naszych letnich domków zajęła ok.15 min.
Kiedy przybyliśmy do pokojów była godzina 20.00, dlatego nie było już specjalnych planów na ten dzień. Rozpaliliśmy ognisko i po zjedzeniu kiełbasek, chleba z serem i oscypka, graliśmy w siatkówkę i rozrabialiśmy na placu zabaw :) . Około godziny 23.00 zaczęliśmy się myć. Rozmawialiśmy jeszcze w łóżkach, a następnie poszliśmy spać.
Następnego dnia pobudka była o 7.30. Kuba przyrządził pyszną jajecznicę, więc każdy z apetytem zjadł śniadanie. W końcu wyruszyliśmy zdobyć szczyt Rachowca ( 934 m n.p.m ). Na szczęście góra nie była zbyt stroma, dzięki czemu łatwo się na nią wchodziło. Podziwialiśmy piękne widoki i obfitość różnobarwnych kwiatów skąpanych w czerwcowym słońcu. Na szczycie zrobiliśmy przerwę i udaliśmy się w drogę powrotną. Nagle niespodziewanie rozpętała się burza. Znajdowaliśmy się akurat przy słupach wysokiego napięcie. Na szczęście znaleźliśmy bardzo miłą karczmę, w której spędziliśmy sporo czasu. Wróciliśmy o godz. 15 - ej. Nikt nie był zmęczony, dlatego pograliśmy sobie w siatkówkę. Mieliśmy mnóstwo czasu na oglądanie kabaretów i robienie innych śmiesznych rzeczy. Kiedy oglądaliśmy film wszyscy położyliśmy się na kanapę, co było bardzo zabawne. Na obiadokolację było pyszne spaghetti. Tak minął dzień drugi.
Trzeciego dnia mogliśmy się trochę wyspać. Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy się, posprzątaliśmy i ruszyliśmy w kierunku stacji kolejowej. Podróż powrotna była podobna do poprzedniej. Zrobiliśmy przerwę w galerii handlowej w Katowicach. Ponieważ byliśmy wszyscy głodni, to były spore zamówienia w KFC i McDonaldzie. Po godzinie ruszyliśmy do Gliwic. Tam czekali już na nas rodzice. Uważam, że wycieczka była bardzo udana i myślę, że każdy był zadowolony.

Relacjonowała Matylda Kaiser ;)