piątek, 1 maja 2015

Lachowice - Chatka Adamy 2.0


 28.03-29.03 udaliśmy się na dwudniową wycieczkę w góry do chatki Adamy. Zbiórka była o 6.00, następnie poszliśmy na peron i o 6.15 zjawił się nasz pociąg. Jechaliśmy z Gliwic do Katowic, potem była przesiadka i jechaliśmy z Katowic do Żywca. Ostatnim przystankiem były Lachowice. Wychodząc z pociągu podziwialiśmy wspaniały krajobraz górski. Chatka znajdowała się głęboko w górach, dlatego też musieliśmy trochę wejść pod górę. Zajęło nam to  godzinę. Po drodze robiliśmy kilkuminutowe postoje. Uradowani wejściem, poszliśmy do naszego pokoju, w którym mieliśmy spędzić noc.

 W pokoju mieliśmy około 1,5 godziny wolnego, a potem pani zaproponowała spacer. Nie  wszyscy byli chętni, ale udało nam się ich przekonać i wszyscy razem wyruszyliśmy szlakiem turystycznym. Nie zajęło nam to dużo czasu, ale później mieliśmy większą ochotę na obiadokolację. Następnie wszyscy po kolei chodzili się umyć, co było bardzo śmieszne, bo każdy miał na umycie się 3 minuty. Obiadokolacją zajęły się dziewczyny wraz z paniami, a chłopcy odpoczywali w pokojach, po zjedzonym pysznym daniu wróciliśmy do pokoju, by tam rozmawiać, grać w butelkę i wygłupiać się w gronie znajomych.

 Około godziny 19.30 chłopcy poszli rozpalać ognisko, coś im to nie szło, więc poprosiliśmy pana, który w mgnieniu oka rozpalił  ognisko i dodatkowo zrobił widły, na które nabiliśmy kiełbaski. Jako deser po zjedzonych kiełbasach zrobiliśmy budyń waniliowy. Z pełnymi brzuchami poszliśmy do pokoju, przebraliśmy się  w ubrania do spania i leżąc w śpiworach rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dziewczyny miały spać po jednej stronie pokoju, a chłopcy po drugiej. Jednak,  gdy zgasiliśmy światło, wszyscy się poprzemieszczali. I tak minął dzień pierwszy. 

 Rano obudził nas dźwięk dzwonka co oznaczało, że czas wstać i ruszać dalej. Na śniadanie była jajecznica zrobiona przez naszego szefa kuchni czyli Kubę. Po posiłku poszliśmy się pakować i gotowi do dalszej podróży wyszliśmy z chatki dziękując i żegnając gospodarzy, którzy nas ugościli. Zejście na dół zajęło nam trochę mniej czasu niż wejście. Po zejściu poszliśmy do pobliskiego kościółka, w którym odbywała się msza z okazji Niedzieli Palmowej. Ludzie, którzy uczestniczyli we mszy mieli pięknie ozdobione palmy. Największą miał ksiądz. 

Po mszy udaliśmy się na przystanek na który miał po nas przyjechać prywatny autobus, żeby zawieźć nas do Żywca. Następnie poszliśmy do cukierni, gdzie większość kupiła sobie ciasteczko, kawę lub gorącą czekoladę. Później poszliśmy na peron i czekaliśmy na nasz pociąg, który zawiezie nas do Katowic Podróż w pociągu spędziliśmy w miłej atmosferze. Na obiad poszliśmy do McDonalda w Katowicach. Mieliśmy jeszcze trochę czasu na rozmowę, gdy czekaliśmy na pociąg do Gliwic. Na peronie robiliśmy sobie dużo śmiesznych zdjęć i filmików. Gdy już byliśmy na miejscu pożegnaliśmy się i udaliśmy się do domów. Tą wycieczkę można zaliczyć do udanych.

                                                                                                            Relacjonowała Martyna Lissek kl. Ia